„ -Nienawidzę się za to, że
stchórzyłem wtedy wiesz Philip? Nienawidzę się z całego serca.
Mogłem ją rozumieć, być przy niej i nie być tak cholernie
egoistyczny. Oddała mi swoje serce... a-a ja nie umiałem tego
docenić. Nienawidzę się...
- Kochała Cie zawsze, ale to nie jest
Twoja wina. Najprawdziwsza miłość, kończy się szybko. Bo to co
najpiękniejsze zawsze ma krótki żywot...- mimo
iż serce Philipa dudniło szalenie na myśl śmierci Diany, usta
ułożyły się w spokojny uśmiech, jakby wiedział o czymś
naprawdę istotnym i ważnym dla niego.
- Niby dlaczego?
- Ziemia to zbyt parszywe miejsce na
coś tak czystego, tak pięknego jak prawdziwa miłość.
- Diana...
- Też odeszła szybko.- miodowe oczy
które błyszczały zawsze tylko wtedy kiedy ten chłopak mówił o
Księżnej Dianie przeniosły się na starszego mężczyznę, który
pomiędzy kruczo czarnymi włosami miał kilkanaście siwych.- Nawet
jeśli ktoś do tego przyłożył dłoń, ziemia nie była dla niej.
Spójrz kto na niej pozostał.... My.
- Masz jej spojrzenie...- młody
chłopak uśmiechnął się łagodnie przymykając oczy i odwracając
głowę przed siebie i zatrzymał wzrok w przestrzeni jakby wpatrywał
się w coś istotnego. Starszy mężczyzna zamarł w bezruchu, wargi
zadrżały mu niebezpiecznie rozumiejąc nagle w jednej chwili
wszystko.
- Nie mogła znaleźć lepszego i
piękniejszego miejsca niż Twoje serce Książę...
- Nauczyłem się nią oddychać i żyć.
Patrzeć i walczyć jak ona.
- Ona zawsze będzie żyć w Tobie i we
wszystkim co zamienisz w pamięć o nią. Nie poddawaj się, ona
zawsze z Tobą będzie.
- Obyśmy spotkali się wszyscy w tym
lepszym miejscu.
- Gdzieś pomiędzy dobrem, a złem
istnieje ogród i tam się spotkamy- obaj mężczyźni jednocześnie
wypowiedzieli te słowa po czym zamilkli by wpatrywać się przed
siebie”
John otworzył przed szatynem drzwi do
domu jego matki, Philip wszedł do środka zdejmując swoje okulary,
w holu stała niewielka grupka świty. Jednak szatyna nie
interesowali, a jedynie kobieta, która za chwilę pojawiła się w
zasięgu jego wzroku.
- Mamo- uśmiechnął się i kiedy
tylko w końcu znów mógł zamknąć ją w swoich ramionach
rozpromienił się jego uśmiech. Kate należała do jednych z
najpiękniejszych kobiet, nawet jeśli miała już ponad pięćdziesiąt
lat, dla swojego syna zawsze będzie tą najlepszą i najpiękniejszą.
Jednak lata spędzone w stresie i tym co musiała znosić zostawiły
na jej twarzy piętno. Philip przesunął dłonią po jej plecach po
czym widząc za nią swojego ojca w towarzystwie Georga zmrużył
swoje miodowe oczy, które na moment rozbłysły nieprzyjemnym
wyrazem i odchylił się od rodzicielki, która spojrzała jeszcze
raz uważnie na swoje dziecko, z tak dobrze znaną jej troską i
miłością. Kate była kobietą, która zawsze oddawała wszystkim
swoje całe serce, ale nie od dzisiaj było wiadomo, że stała murem
za swoim drugim synem. Widać było jak go wspiera, zresztą kobiety
zawsze wolały trwać przy boku kogoś kto je szanuje, kto je chroni.
Philip robił to od zawsze podejmował decyzje w jej sprawie zawsze
tak by jego matka czuła się z tym najlepiej. Mimo swojego młodego
wieku, kiedy William postanowił pójść przykładem swojego ojca-
rozwiódł się ze swoją żoną, to Philip kazał matce opuścić
Anglię. Dlaczego? Przeszłość, która ironicznie zaczęła się
powtarzać była zbyt pewna, by szatyn mógł ryzykować jej
powtórkę. Pozbawiony syn matki, w końcu dołączył do niej.
Ludzie w Anglii obwiniali go o rozpad małżeństwa, o to że
wyjechał z kraju i stał się zwykłym chuliganem? Tatuaże i
zachowanie kiedy przechodził okres gdy musiał znieść rozstanie
obojga rodziców i brak matki. To wszystko wypchnęło Philipa pod
linię, bo nie był do zniesienia.
- Philip- gdybyście mogli usłyszeć
ten głos jego ojca. Król William chyba do nikogo jak do swojego
syna nie mówił w taki pogardliwy, oschły sposób. Szatyn przymknął
na chwilę swoje oczy po czym odpowiedział w podobny sposób swojemu
ojcu.
- Wasza...wysokość- mocno zarysowana
linia szczęki uwydatniła się jeszcze bardziej, kiedy tylko Philip
zacisnął swoje szczęki. John, który właśnie stał przy drzwiach
dostrzegł jak pięść księcia zaciska się z przesadną mocą a
kłykcie dwudziestotrzyletniego chłopaka bieleją. George nie
odpowiedział nic, jedynie rzucił krótkie cześć kiedy Philip
ruszył ze swoją matką w stronę salonu.
- Cieszę się, że przyjechałeś-
Kate spojrzała na swojego syna i pogładziła jego ramię. W pokoju
gdzie ustawiono dopasowane do kolorów ścian sofy, ciemne meble
przyjemnie kontrastowały się z całym otoczeniem. Kiedy Philip
dostrzegł swoje rodzeństwo, na jego twarzy pojawił się uśmiech,
którego nikt nie był w stanie podrobić.
- Philip!- siedmioletnia dziewczynka o
kasztanowym kolorze włosów wstała od zabawek swojego młodszego
brata i podbiegła w stronę szatyna, by ten mógł wziąć ją na
ręce. Zaraz drobne ramiona Jasmine otoczyły szyję Philipa.
- Dzień dobry księżniczko-
dziewczynka zachichotała uroczo, po czym szatyn pochylił się przed
swoim najmłodszym bratem. Jaxon miał jasne blond włosy zupełnie
jak jego starszy brat i duże brązowe oczy.
- Książę, to dla mnie zaszczyt-
roześmiany i wesoły ton głosu szatyna wskazywał na to że
oczywiście droczył się z czterolatkiem, który ukłonił się
również w geście zabawy przed swoim starszym bratem, po czym
również został porwany przez niego w ramiona. Czasami Philip miał
wrażenie, jakby tylko ta dwójka była w całej ich rodzinie na tyle
normalna by dawać dobry przykład, ale z drugiej strony nigdy nie
chciałby by musieli przechodzić to co on czy jego brat. Chociaż
George, szczerze i otwarcie przyznawał się do tego, że nie uznaje
Jasmine jako swojej siostry.
- Tęskniłem za wami niesamowicie
mocno- wyszeptał po czym poczuł jak dzieciaki wtulają się w
niego.
- Jesteś najlepszym bratem pod
słońcem- odparła szczęśliwa dziewczynka po czym zamknęła swoje
oczy czując się zupełnie bezpiecznie w ramionach starszego brata.
- Obiecuję zabrać was gdzieś na
weekend- odpowiedział, zanim opiekunka nie podeszła do niego by
zabrać maluchy. Philip jeszcze raz dał im buziaka po czym odwrócił
się napotykając pioruny bijące z oczy ojca i starszego brata. Bez
słowa przeszli do drugiego pomieszczenia, Philip obejrzał się
przez ramię na swoja rodzicielkę, która weszła zaraz za nimi. Gdy
tylko drzwi zamknęły się za całą czwórką, król ze swoim
najstarszym synem nie marnowali czasu.
- Mamy coraz silniejsze naciski od
rządu. Nie będę ukrywał Kate, nie podoba się im to jak bardzo
masz wpływ na królewski dwór- William spojrzał na swoja byłą
żonę która zatrzymała się tuż przy boku swojego najmłodszego
syna. Jej oczy uniosły się zdezorientowane na starszego mężczyznę
po czym przeniosła je na Georga.
- Nie rozumiesz?- kpiący ton
najstarszego księcia uderzył boleśnie w wrażliwą podświadomość
Philipa, który zmrużył swoje oczy, jego ramiona ułożyły się w
dobrze znanym mu położeniu odchylone do tyłu, jakby przygotowywał
się do czegoś, na razie milczał.
- Nie rozumiem, bo nie wtrącam się
już w sprawy dworu.
- Wtrącasz się w wychowanie naszego
syna. Philip ma ciągle w Tobie wsparcie, a ja nie pozwolę, by
kolejny raz mówiono mi że jest nie do zniesienia.- roszczeniowy ton
Williama dawał do zrozumienia, że najzwyklej w świecie jest bardzo
podirytowany. Philip spojrzał na swojego ojca, zrezygnowany, ileż
razy już to słyszał.
- Nie patrz tak Philip! Dobrze wiesz o
czym mówię. Spójrz na siebie w końcu! Jesteś księciem, jaki
dajesz przykład! Włóczysz się po klubach i ćpasz!
- Ćpam?!
- Tak ćpasz! Ludzie Cię nienawidzą!
Sprawiasz same kłopoty!
- A ona Ci w tym pomaga- George wskazał
na Kate która słysząc te słowa zacisnęła swoje usta w wąska
linijkę. Zdenerwowany, postawiony pod ścianą Philip widząc stan
swojej matki wymierzył palcem w stronę starszego brata.
- To jest Twoja matka kretynie
skończony!
- I nikim więcej- warknął rudowłosy
dwudziestopięciolatek. Kate odwróciła swoja głowę nie chcąc w
ogóle brać w tym udziału. I ją zaczęło to wszystko przerastać.
- Nie ćpam, a to że imprezuję jest
moją sprawą!
- Sprawą całego królestwa! Nie
możesz się zachowywać jak chcesz!
- Czy ty myślisz, że kraj przejmuje
się moim imprezowaniem. Oni nienawidzą Ciebie! Jesteś skończonym
i nieudolnym władcą. Kiedyś byłeś dla nich prawdziwa nadzieją,
a zataczasz cholerny krąg. Rozwiodłeś się z moją matką!
Zmarnowałeś wszystko na co pracowała Twoja babka, najlepsza
królowa wszech czasów, zaraz po swojej imienniczce! Twój ojciec
wdrążył prawidłowy ustrój, chciał ukrócić królewską
samowolkę! A Ty znów rozdmuchujesz to jaki jesteś najlepszy i
wszystkie pieniądze rozdajesz, jakiś małostkowym ludziom
księciuniom nie wiadomo czego! Ludzie nienawidzą Ciebie jeszcze
bardziej niż sobie wyobrażasz! A jesteś synem Diany!
- Zamknij się smarkaczu! Nie będziesz
mnie pouczał, ani wspominał o mojej matce!
- Jak się czułeś jak Twój ojciec
się z nią rozstał! Jak się czułeś gdy na Twoim barku oparta
była jej trumna? No? Jak śmieć, jak nic nieznaczący dzieciak.
Pozostawiony w paszczy tego państwa. A zrobiłeś to prawie mnie i
dla Georga!
- Philip- rozedrgany głos płaczącej
Kate dotarł do niego.
- Nie... niech wie w końcu kim jest.
Nie chcę być królem, nie chcę być księciem na przykład. Bo nie
jesteśmy w niczym lepsi od tych którzy harują na to byś ty mógł
rozdawać te pieniądze wysoko urodzonym? Co to jest średniowiecze?
Nie jesteś Henrykiem VIII by se żony wybierać i zmieniać! Jakbyś
mógł ściąłbyś nam wszystkim łby! Ludzie potrzebują ochrony,
poczucia bezpieczeństwa, kiedy Ty rozdajesz ich pieniądze dla
trzeciej wody po kisielu. Dziadek może i rozwiódł się z Dianą,
popełniał błędy, ale kochał nasz kraj! Kochał ludzi i robił
wszystko by go kochano!
- Nie miałbym nic przeciwko by matka
skończyła jak Diana- i wtedy w tym momencie jakby Georg rozpalił
zapałkę i rzucił ją w głęboki, zbiornik benzyny. Nastała
cisza, i jeszcze ramiona Kate chciały objąć swoje dziecko, które
teraz miodowymi oczami, które pociemniały przez gniew rzuciły
spojrzenie na Georga. Ale nie zdążyła zatrzymać Philipa. Stało
się to szybko i sprawnie. Pięść lewego ramienia ozdobionego
tatuażami wymierzyła mocny cios starszemu bratu. Kiedy upadł,
rozwścieczony Philip usiadł na bracie i stłukł mu jeszcze kilka
razy twarz.
- Ty skurwielu. Zdychaj!- warknął
ciskając mocnymi słowami jeszcze zanim William odciągnął swojego
młodszego syna od wpółprzytomnego Georga. Nawet król wiedział,
że to co powiedział Georg zasługiwało na coś gorszego niż
rozwalony nos i pobitą twarz. Temat Diany i matki Philipa był
jedynym tematem przy którym rozmówca mógł stracić do końca
swojego życia możliwość chodzenia.
- Philip uspokój się!- krzyknął
William praktycznie zapominając o tym co przed chwilą powiedział
mu syn. Spojrzał na Kate która zaraz opadła na kola przy szatynie.
Phillip trząsł się z nerwów i złości oddychał tak głośno, że
można było usłyszeć świst powietrza w jego płucach. Patrzył
się z nienawiścią na swojego starszego brata, który podniósł
się do pozycji siedzącej, tak jak jego rozedrgany w nerwach
dwudziestotrzyletni szatyn .
- Wynoś się z matką do Stanów!-
warknął wściekle George po czym otarł podaną mu chusteczką swój
zakrwawiony nos. Kate odwróciła wzrok i przytuliła swojego syna.
Philip w milczeniu z wrogością wpatrywał się w rudowłosego
chłopaka.
- Wstańcie!- warknął rozjuszony
król. Philip podniósł się pierwszy pomagając matce.
- Masz wyjechać Philip z matką do
stanów. To jest moja ostateczna decyzja.
- Nie możesz go wygnać, jest następcą
tronu.- w końcu zdenerwowana kobieta zabrała głos.
- To nie jest wygnanie, to jest urlop.
Musi sam odetchnąć od całej sytuacji, która się tu rozgrywa.
Wróci kiedy będzie chciał.
- Gdybym mógł, nie wróciłbym tu
nigdy...- wydusił przez zaciśnięte zęby i przeczesał swoje blond
włosy palcami.
- To co Cie powstrzymuje idioto!?-
warknął George rzucając w niego piorunami.
- Kraj i ludzie, których w
przeciwieństwie do was kocham. Których boję się zostawić z wami!
I ponownie się spotykamy. Wszystkim tym, którzy ponownie tutaj ze mną są, dziękuję z całego serca! Lekkie opóźnienie ponownie przez brak internetu. Cóż...nie wybieram. Rozdział odrobinę dłuższy niż ten poprzedni. Na początku jak zauważyliście jest rozmowa kogoś z Philipem. Ta rozmowa odbędzie się w przyszłości, czyli jest prologiem. Jak myślicie z kim rozmawia Philip?
Dziękuję również wam za wszystkie komentarze, jesteście najlepsi, po prostu to dla mnie tyle znaczy! Będę wdzięczna jeżeli przekażecie adres mojego bloga znajomym, wszystkim tym którzy jak my lubią czytać ff z Justinem Bieberem. Dziękuję wam jeszcze raz z całego serca i zachęcam do komentowania. Ah i spoiler III rozdziału pojawi się standardowo w poniedziałek o 20:00 i wtedy tez dowiecie się kiedy dokładnie dodam III rozdział.
Wyrażajcie swoje opinie, wyrażajcie uwagi, sugestie wszystko czego tylko potrzebujecie by mi przekazać.
Informacje o dalszych losach Philipa.
Już wiadomo, już jasne i wszystko układa się w całość. W życiu Philipa pojawi się bardzo szczególna i wyjątkowa osoba, tak bardzo szczególna, że bliska aż mnie. I tutaj nie zdradzając więcej szczegółów podziękowania możemy kierować do Mrs. Sykes z http://milosc-nas-rozdzieli.blogspot.com/
Cudo! Ciesze się, że to opowiadanie powstało.. Jest idealne w każdym calu :) . Kocham Philipa ❤❤❤
OdpowiedzUsuńW sumie to mi smutno, że William jest tu trochę takim dupkiem, lubię go jako księcia, no, ale rozumiem, że tak ma być :3
OdpowiedzUsuńPo za tym, skoro chcesz jakiś głęboki komentarz i żebym użyła chociaż raz swojego mózgu to proszę bardzo - lubię Philipa, bo broni swojej matki i widać, że ma do niej ogromny szacunek. Tak samo popieram to, że dał w mordę George'owi - zasłużył sobie.
No i jestem ciekawa co wyniknie z jego wyjazdu do Stanów. Domyślam się, no ale poczekam.
No i kocham Cię <3
Rozdział jest naprawdę cudowny i szczerze mówiąc, jest to najbardziej poważne jak narazie opowiadanie, które kocham <3 Jesteś niesamowita! To wszystko jest wspaniałe, cała ta atmosfera rodziny królewskiej... Jestem ciekawa co wydarzy się, gdy Philip wyjedzie. I zrobił dobrze obijając twarz Georgowi. Należało mu się. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńChce następny rozdział !!
OdpowiedzUsuń