piątek, 1 maja 2015

Rozdział II

„ -Nienawidzę się za to, że stchórzyłem wtedy wiesz Philip? Nienawidzę się z całego serca. Mogłem ją rozumieć, być przy niej i nie być tak cholernie egoistyczny. Oddała mi swoje serce... a-a ja nie umiałem tego docenić. Nienawidzę się...
- Kochała Cie zawsze, ale to nie jest Twoja wina. Najprawdziwsza miłość, kończy się szybko. Bo to co najpiękniejsze zawsze ma krótki żywot...- mimo iż serce Philipa dudniło szalenie na myśl śmierci Diany, usta ułożyły się w spokojny uśmiech, jakby wiedział o czymś naprawdę istotnym i ważnym dla niego.
- Niby dlaczego?
- Ziemia to zbyt parszywe miejsce na coś tak czystego, tak pięknego jak prawdziwa miłość.
- Diana...
- Też odeszła szybko.- miodowe oczy które błyszczały zawsze tylko wtedy kiedy ten chłopak mówił o Księżnej Dianie przeniosły się na starszego mężczyznę, który pomiędzy kruczo czarnymi włosami miał kilkanaście siwych.- Nawet jeśli ktoś do tego przyłożył dłoń, ziemia nie była dla niej. Spójrz kto na niej pozostał.... My.
- Masz jej spojrzenie...- młody chłopak uśmiechnął się łagodnie przymykając oczy i odwracając głowę przed siebie i zatrzymał wzrok w przestrzeni jakby wpatrywał się w coś istotnego. Starszy mężczyzna zamarł w bezruchu, wargi zadrżały mu niebezpiecznie rozumiejąc nagle w jednej chwili wszystko.
- Nie mogła znaleźć lepszego i piękniejszego miejsca niż Twoje serce Książę...
- Nauczyłem się nią oddychać i żyć. Patrzeć i walczyć jak ona.
- Ona zawsze będzie żyć w Tobie i we wszystkim co zamienisz w pamięć o nią. Nie poddawaj się, ona zawsze z Tobą będzie.
- Obyśmy spotkali się wszyscy w tym lepszym miejscu.
- Gdzieś pomiędzy dobrem, a złem istnieje ogród i tam się spotkamy- obaj mężczyźni jednocześnie wypowiedzieli te słowa po czym zamilkli by wpatrywać się przed siebie”

John otworzył przed szatynem drzwi do domu jego matki, Philip wszedł do środka zdejmując swoje okulary, w holu stała niewielka grupka świty. Jednak szatyna nie interesowali, a jedynie kobieta, która za chwilę pojawiła się w zasięgu jego wzroku.
- Mamo- uśmiechnął się i kiedy tylko w końcu znów mógł zamknąć ją w swoich ramionach rozpromienił się jego uśmiech. Kate należała do jednych z najpiękniejszych kobiet, nawet jeśli miała już ponad pięćdziesiąt lat, dla swojego syna zawsze będzie tą najlepszą i najpiękniejszą. Jednak lata spędzone w stresie i tym co musiała znosić zostawiły na jej twarzy piętno. Philip przesunął dłonią po jej plecach po czym widząc za nią swojego ojca w towarzystwie Georga zmrużył swoje miodowe oczy, które na moment rozbłysły nieprzyjemnym wyrazem i odchylił się od rodzicielki, która spojrzała jeszcze raz uważnie na swoje dziecko, z tak dobrze znaną jej troską i miłością. Kate była kobietą, która zawsze oddawała wszystkim swoje całe serce, ale nie od dzisiaj było wiadomo, że stała murem za swoim drugim synem. Widać było jak go wspiera, zresztą kobiety zawsze wolały trwać przy boku kogoś kto je szanuje, kto je chroni. Philip robił to od zawsze podejmował decyzje w jej sprawie zawsze tak by jego matka czuła się z tym najlepiej. Mimo swojego młodego wieku, kiedy William postanowił pójść przykładem swojego ojca- rozwiódł się ze swoją żoną, to Philip kazał matce opuścić Anglię. Dlaczego? Przeszłość, która ironicznie zaczęła się powtarzać była zbyt pewna, by szatyn mógł ryzykować jej powtórkę. Pozbawiony syn matki, w końcu dołączył do niej. Ludzie w Anglii obwiniali go o rozpad małżeństwa, o to że wyjechał z kraju i stał się zwykłym chuliganem? Tatuaże i zachowanie kiedy przechodził okres gdy musiał znieść rozstanie obojga rodziców i brak matki. To wszystko wypchnęło Philipa pod linię, bo nie był do zniesienia.
- Philip- gdybyście mogli usłyszeć ten głos jego ojca. Król William chyba do nikogo jak do swojego syna nie mówił w taki pogardliwy, oschły sposób. Szatyn przymknął na chwilę swoje oczy po czym odpowiedział w podobny sposób swojemu ojcu.
- Wasza...wysokość- mocno zarysowana linia szczęki uwydatniła się jeszcze bardziej, kiedy tylko Philip zacisnął swoje szczęki. John, który właśnie stał przy drzwiach dostrzegł jak pięść księcia zaciska się z przesadną mocą a kłykcie dwudziestotrzyletniego chłopaka bieleją. George nie odpowiedział nic, jedynie rzucił krótkie cześć kiedy Philip ruszył ze swoją matką w stronę salonu.
- Cieszę się, że przyjechałeś- Kate spojrzała na swojego syna i pogładziła jego ramię. W pokoju gdzie ustawiono dopasowane do kolorów ścian sofy, ciemne meble przyjemnie kontrastowały się z całym otoczeniem. Kiedy Philip dostrzegł swoje rodzeństwo, na jego twarzy pojawił się uśmiech, którego nikt nie był w stanie podrobić.
- Philip!- siedmioletnia dziewczynka o kasztanowym kolorze włosów wstała od zabawek swojego młodszego brata i podbiegła w stronę szatyna, by ten mógł wziąć ją na ręce. Zaraz drobne ramiona Jasmine otoczyły szyję Philipa.
- Dzień dobry księżniczko- dziewczynka zachichotała uroczo, po czym szatyn pochylił się przed swoim najmłodszym bratem. Jaxon miał jasne blond włosy zupełnie jak jego starszy brat i duże brązowe oczy.
- Książę, to dla mnie zaszczyt- roześmiany i wesoły ton głosu szatyna wskazywał na to że oczywiście droczył się z czterolatkiem, który ukłonił się również w geście zabawy przed swoim starszym bratem, po czym również został porwany przez niego w ramiona. Czasami Philip miał wrażenie, jakby tylko ta dwójka była w całej ich rodzinie na tyle normalna by dawać dobry przykład, ale z drugiej strony nigdy nie chciałby by musieli przechodzić to co on czy jego brat. Chociaż George, szczerze i otwarcie przyznawał się do tego, że nie uznaje Jasmine jako swojej siostry.
- Tęskniłem za wami niesamowicie mocno- wyszeptał po czym poczuł jak dzieciaki wtulają się w niego.
- Jesteś najlepszym bratem pod słońcem- odparła szczęśliwa dziewczynka po czym zamknęła swoje oczy czując się zupełnie bezpiecznie w ramionach starszego brata.
- Obiecuję zabrać was gdzieś na weekend- odpowiedział, zanim opiekunka nie podeszła do niego by zabrać maluchy. Philip jeszcze raz dał im buziaka po czym odwrócił się napotykając pioruny bijące z oczy ojca i starszego brata. Bez słowa przeszli do drugiego pomieszczenia, Philip obejrzał się przez ramię na swoja rodzicielkę, która weszła zaraz za nimi. Gdy tylko drzwi zamknęły się za całą czwórką, król ze swoim najstarszym synem nie marnowali czasu.
- Mamy coraz silniejsze naciski od rządu. Nie będę ukrywał Kate, nie podoba się im to jak bardzo masz wpływ na królewski dwór- William spojrzał na swoja byłą żonę która zatrzymała się tuż przy boku swojego najmłodszego syna. Jej oczy uniosły się zdezorientowane na starszego mężczyznę po czym przeniosła je na Georga.
- Nie rozumiesz?- kpiący ton najstarszego księcia uderzył boleśnie w wrażliwą podświadomość Philipa, który zmrużył swoje oczy, jego ramiona ułożyły się w dobrze znanym mu położeniu odchylone do tyłu, jakby przygotowywał się do czegoś, na razie milczał.
- Nie rozumiem, bo nie wtrącam się już w sprawy dworu.
- Wtrącasz się w wychowanie naszego syna. Philip ma ciągle w Tobie wsparcie, a ja nie pozwolę, by kolejny raz mówiono mi że jest nie do zniesienia.- roszczeniowy ton Williama dawał do zrozumienia, że najzwyklej w świecie jest bardzo podirytowany. Philip spojrzał na swojego ojca, zrezygnowany, ileż razy już to słyszał.
- Nie patrz tak Philip! Dobrze wiesz o czym mówię. Spójrz na siebie w końcu! Jesteś księciem, jaki dajesz przykład! Włóczysz się po klubach i ćpasz!
- Ćpam?!
- Tak ćpasz! Ludzie Cię nienawidzą! Sprawiasz same kłopoty!
- A ona Ci w tym pomaga- George wskazał na Kate która słysząc te słowa zacisnęła swoje usta w wąska linijkę. Zdenerwowany, postawiony pod ścianą Philip widząc stan swojej matki wymierzył palcem w stronę starszego brata.
- To jest Twoja matka kretynie skończony!
- I nikim więcej- warknął rudowłosy dwudziestopięciolatek. Kate odwróciła swoja głowę nie chcąc w ogóle brać w tym udziału. I ją zaczęło to wszystko przerastać.
- Nie ćpam, a to że imprezuję jest moją sprawą!
- Sprawą całego królestwa! Nie możesz się zachowywać jak chcesz!
- Czy ty myślisz, że kraj przejmuje się moim imprezowaniem. Oni nienawidzą Ciebie! Jesteś skończonym i nieudolnym władcą. Kiedyś byłeś dla nich prawdziwa nadzieją, a zataczasz cholerny krąg. Rozwiodłeś się z moją matką! Zmarnowałeś wszystko na co pracowała Twoja babka, najlepsza królowa wszech czasów, zaraz po swojej imienniczce! Twój ojciec wdrążył prawidłowy ustrój, chciał ukrócić królewską samowolkę! A Ty znów rozdmuchujesz to jaki jesteś najlepszy i wszystkie pieniądze rozdajesz, jakiś małostkowym ludziom księciuniom nie wiadomo czego! Ludzie nienawidzą Ciebie jeszcze bardziej niż sobie wyobrażasz! A jesteś synem Diany!
- Zamknij się smarkaczu! Nie będziesz mnie pouczał, ani wspominał o mojej matce!
- Jak się czułeś jak Twój ojciec się z nią rozstał! Jak się czułeś gdy na Twoim barku oparta była jej trumna? No? Jak śmieć, jak nic nieznaczący dzieciak. Pozostawiony w paszczy tego państwa. A zrobiłeś to prawie mnie i dla Georga!
- Philip- rozedrgany głos płaczącej Kate dotarł do niego.
- Nie... niech wie w końcu kim jest. Nie chcę być królem, nie chcę być księciem na przykład. Bo nie jesteśmy w niczym lepsi od tych którzy harują na to byś ty mógł rozdawać te pieniądze wysoko urodzonym? Co to jest średniowiecze? Nie jesteś Henrykiem VIII by se żony wybierać i zmieniać! Jakbyś mógł ściąłbyś nam wszystkim łby! Ludzie potrzebują ochrony, poczucia bezpieczeństwa, kiedy Ty rozdajesz ich pieniądze dla trzeciej wody po kisielu. Dziadek może i rozwiódł się z Dianą, popełniał błędy, ale kochał nasz kraj! Kochał ludzi i robił wszystko by go kochano!
- Nie miałbym nic przeciwko by matka skończyła jak Diana- i wtedy w tym momencie jakby Georg rozpalił zapałkę i rzucił ją w głęboki, zbiornik benzyny. Nastała cisza, i jeszcze ramiona Kate chciały objąć swoje dziecko, które teraz miodowymi oczami, które pociemniały przez gniew rzuciły spojrzenie na Georga. Ale nie zdążyła zatrzymać Philipa. Stało się to szybko i sprawnie. Pięść lewego ramienia ozdobionego tatuażami wymierzyła mocny cios starszemu bratu. Kiedy upadł, rozwścieczony Philip usiadł na bracie i stłukł mu jeszcze kilka razy twarz.
- Ty skurwielu. Zdychaj!- warknął ciskając mocnymi słowami jeszcze zanim William odciągnął swojego młodszego syna od wpółprzytomnego Georga. Nawet król wiedział, że to co powiedział Georg zasługiwało na coś gorszego niż rozwalony nos i pobitą twarz. Temat Diany i matki Philipa był jedynym tematem przy którym rozmówca mógł stracić do końca swojego życia możliwość chodzenia.
- Philip uspokój się!- krzyknął William praktycznie zapominając o tym co przed chwilą powiedział mu syn. Spojrzał na Kate która zaraz opadła na kola przy szatynie. Phillip trząsł się z nerwów i złości oddychał tak głośno, że można było usłyszeć świst powietrza w jego płucach. Patrzył się z nienawiścią na swojego starszego brata, który podniósł się do pozycji siedzącej, tak jak jego rozedrgany w nerwach dwudziestotrzyletni szatyn .
- Wynoś się z matką do Stanów!- warknął wściekle George po czym otarł podaną mu chusteczką swój zakrwawiony nos. Kate odwróciła wzrok i przytuliła swojego syna. Philip w milczeniu z wrogością wpatrywał się w rudowłosego chłopaka.
- Wstańcie!- warknął rozjuszony król. Philip podniósł się pierwszy pomagając matce.
- Masz wyjechać Philip z matką do stanów. To jest moja ostateczna decyzja.
- Nie możesz go wygnać, jest następcą tronu.- w końcu zdenerwowana kobieta zabrała głos.
- To nie jest wygnanie, to jest urlop. Musi sam odetchnąć od całej sytuacji, która się tu rozgrywa. Wróci kiedy będzie chciał.
- Gdybym mógł, nie wróciłbym tu nigdy...- wydusił przez zaciśnięte zęby i przeczesał swoje blond włosy palcami.
- To co Cie powstrzymuje idioto!?- warknął George rzucając w niego piorunami.

- Kraj i ludzie, których w przeciwieństwie do was kocham. Których boję się zostawić z wami!





I ponownie się spotykamy. Wszystkim tym, którzy ponownie tutaj ze mną są, dziękuję z całego serca! Lekkie opóźnienie ponownie przez brak internetu. Cóż...nie wybieram. Rozdział odrobinę dłuższy niż ten poprzedni. Na początku jak zauważyliście jest rozmowa kogoś z Philipem. Ta rozmowa odbędzie się w przyszłości, czyli jest prologiem. Jak myślicie z kim rozmawia Philip? 
Dziękuję również wam za wszystkie komentarze, jesteście najlepsi, po prostu to dla mnie tyle znaczy! Będę wdzięczna jeżeli przekażecie adres mojego bloga znajomym, wszystkim tym którzy jak my lubią czytać ff z Justinem Bieberem. Dziękuję wam jeszcze raz z całego serca i zachęcam do komentowania. Ah i spoiler III rozdziału pojawi się standardowo w poniedziałek o 20:00 i wtedy tez dowiecie się kiedy dokładnie dodam III rozdział. 
Wyrażajcie swoje opinie, wyrażajcie uwagi, sugestie wszystko czego tylko potrzebujecie by mi przekazać. 

Informacje o dalszych losach Philipa.

Już wiadomo, już jasne i wszystko układa się w całość. W życiu Philipa pojawi się bardzo szczególna i wyjątkowa osoba, tak bardzo szczególna, że bliska aż mnie. I tutaj nie zdradzając więcej szczegółów podziękowania możemy kierować do Mrs. Sykes z http://milosc-nas-rozdzieli.blogspot.com/ 

4 komentarze:

  1. Cudo! Ciesze się, że to opowiadanie powstało.. Jest idealne w każdym calu :) . Kocham Philipa ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to mi smutno, że William jest tu trochę takim dupkiem, lubię go jako księcia, no, ale rozumiem, że tak ma być :3
    Po za tym, skoro chcesz jakiś głęboki komentarz i żebym użyła chociaż raz swojego mózgu to proszę bardzo - lubię Philipa, bo broni swojej matki i widać, że ma do niej ogromny szacunek. Tak samo popieram to, że dał w mordę George'owi - zasłużył sobie.
    No i jestem ciekawa co wyniknie z jego wyjazdu do Stanów. Domyślam się, no ale poczekam.
    No i kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest naprawdę cudowny i szczerze mówiąc, jest to najbardziej poważne jak narazie opowiadanie, które kocham <3 Jesteś niesamowita! To wszystko jest wspaniałe, cała ta atmosfera rodziny królewskiej... Jestem ciekawa co wydarzy się, gdy Philip wyjedzie. I zrobił dobrze obijając twarz Georgowi. Należało mu się. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Chce następny rozdział !!

    OdpowiedzUsuń