środa, 20 maja 2015

Rozdział IV

Odwróciła wzrok swoich niezwykłych tęczówek, a Philip uczynił dokładnie to samo. Na twarzach obojga pojawił się łagodny lecz szczery uśmiech, szatyn odważył się jeszcze zerknąć na dziewczynę i wypowiedzieć do niej pierwsze słowa.
-Jestem Philip- odparł przedstawiając się i wyciągając w jej kierunku swoją dłoń. Dziewczyna spojrzała na nią po czym ponownie w jego oczy i uśmiechnęła się.
- Hope, mam na imię Hope- uścisnęła jego dłoń a po kręgosłupie szatyna przebiegł dreszcz. Miała najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widział i niespotykane imię. Była nadzieją, dla niego jeszcze nie odkryta, ale już prawie.

[...]
Za nimi słońce leniwie wychylało się zza horyzontu, a ulice Nowego Jorku nabierały swojego dziennego tempa. Mijane przez nich budynki oświetlane białym światłem nadawały podróży swoistego klimatu, uspokajające dźwięki muzyki, która wydostawała się z głośników nadawała rytm ich myślom. Miodowe oczy szatyna na chwilę z drogi przeniosły się na dziewczynę siedzącą obok niego. Miała spokojny uśmiech na twarzy i wpatrywała się w krajobraz betonowej dżungli za szybą samochodu. Znała to miejsce od urodzenia, ale tu nie chodziło o widoki, ale efekt. Jazda samochodem uspokajała ją od narodzin, zapach skórzanej tapicerki auta i perfum Philipa tworzyło aurę do ich wspólnej pierwszej przejażdżki, po prostu. Przed siebie. Migające światła neonowych reklam odbijały się na szybie i bezkarnie tańczyły na desce rozdzielczej i ich twarzach, które miały tak złagodzone rysy. Jakby w końcu odszedł od nich każdy problem i zmartwienie. Dziewczyna przymknęła swoje zielone oczy i odwróciła się na drugi bok, jej skroń oparła się o jasną tapicerkę fotela i gdy je ponownie otworzyła patrzyła w ten ogrom spokojnego oceanu oczu Philipa. Uśmiechnęła się do niego ponownie, jej dołeczki powiększyły się widząc jak i od odwzajemnia jej uśmiech. Uniosła wzrok na jego włosy, i miała przez moment chęć wplątania w nie swoich palców, ale za moment znów wróciła wzrokiem, tym razem na jego szyję i kość żuchwy, bo właśnie kierowca przeniósł swój wzrok na drogę. Miał odwieźć ją do domu, jednak Hope zmieniła zdanie prosząc nowo poznanego chłopaka, by przejechali się po Nowym Jorku. Nie przeszkadzała im cisza między nimi, po prostu oboje czerpali z tej chwili tyle ile mogli. Do chwili, kiedy samochód Philipa nie zatrzymał się pod domem brunetki. Hope wpatrywała się w niego przez chwilę po czym odwróciła wzrok w stronę swojego towarzysza, podziękowała i otworzyła drzwi chcąc wysiąść.
-Hope... spotkamy się jeszcze?- dziewczyna wysiadła z auta pochyliła się zaglądając do środka i pokiwała jedynie głową, po czym Philip został sam w samochodzie obserwując jak brunetka znika za drzwiami swojego domu.

[…]

Anglia w pierwszych kilku dniach gdy Książę Philip opuścił kraj szeptała niewiele po kontach, jednak kiedy wyjazd okazał się nie weekendowym wypadem, a dłuższa wizytą za oceanem, niektórzy podnieśli głos. Sprzeciwu i poparcia dla Williama. Większość osób, które były zdenerwowane „wydelegowaniem” Philipa oraz jego matki wraz z obecną rodziną, odbierały bardzo wrogo.
„- To śmieszne, że w tych czasach taka osoba jak Książę Philip jest w taki sposób traktowana. To pokazuje jak bardzo monarchia Wielkiej Brytanii jest zacofana. Philip jest młody i tym, że miał kilka dużych wpadek w życiu i tym, że się z tego wygrzebał, a więcej, zmienił się i to prawdziwie, pokazuje, że jest człowiekiem współczesnym. Daje dobry przykład innym, wysyłanie go do Stanów to był fatalny błąd popełniony kolejny raz przez Króla. Wiele młodych osób już się buntuje.
- Czy można zaufać komuś, kto prowadził samochód pod wpływem alkoholu i został oskarżony o posiadanie narkotyków?
- Przypomnę Ci, wyrok. Philip posiadał przy sobie, nie swoje narkotyki. Prowadzenie pod wpływem alkoholu było wykroczeniem za które zapłacił. Nie może całe życie winić się za to. Ludzie spójrzcie na siebie. Jesteśmy uczonymi, a wypominamy młodemu mężczyźnie przewinienia jego młodości. Które same popełnialiśmy, ale my mieliśmy fart i na szczęście nie było wokół nas tłumów kamer i aparatów. Książę Philip naprawił swoje błędy, ruszył do przodu. Współpracuje z rządem, a kilka starych durniów jak my kłócimy się o to co jeszcze ma zrobić? To nie męczennik by błagać nas na kolanach o wybaczenie. To Książę, wysoko urodzony, a mimo to nigdy nie chciałbyś tak traktowany. Zrobił dużo dobrego dla naszego kraju, chociażby „Stypendium Diany”, gdzie ludzie bez pieniędzy mogą kształcić się na najlepszych uczelniach w Anglii. Ma jedynie 23 lata, przeżył rozwód swoich rodziców. Co wy jeszcze chcecie od niego?
- Powinien pójść do wojska nauczyć się ogłady...
- Ogłady? Był w wojsku. Oczekujecie, aż da się zabić na jakiejś misji? Proszę was. Jeżeli Philip nie wróci do Anglii będzie gorzej. Kiedyś go nie rozumiano i nienawidzono, teraz ma w wielu obywatelach wysp wsparcie. On sam jest skromny i nie uważa się za nikogo prócz zwykłego człowieka, ale ludzie którzy go wspierają, na pewno nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. Po prostu, to jest fakt. Philip musi wrócić do Anglii, tutaj się kształcić i podejmować decyzje. Wieczne obwinianie go za przewinienia sprzed lat, świadczą o tym, że nie macie już go za co winić, a wasz zgorzkniały cynizm nie daje wam samym spokoju.”

[…]

Philip odwrócił wzrok w stronę starszego mężczyzny, po czym oboje usiedli na ławce w milczeniu. Szatyn obrócił w ręku swoim kubkiem z kawą którą zakupili w pobliskiej kawiarni. Ciesze przerwał mężczyzna.
- Kiedy się tylko dowiedziałem, że tu jesteś. Musiałem się z Tobą spotkać Książę.- Philip uniósł na niego swój wzrok i uśmiechnął się przytakując.
- Cieszę się, że mamy możliwość porozmawiać...wiesz jako jedyny jaka była.- starszy mężczyzna chociaż tak sędziwego wieku wciąż mógł szczycić się czarnymi włosami, mimo iż już wiele z nich posiwiało. Odwrócił wzrok od Philipa wyraźnie nad czymś rozmyślając, a owe myśli nie należały do przyjemnych ponieważ na jego ustach pojawił się grymas.
- Wiedziałem...a mimo to mój upór doprowadził do tej całej tragedii.
- Nic nie mogłeś zrobić.
- Myślisz, że to było zabójstwo?- to Philip teraz odwrócił wzrok zamyślony spoglądając przed siebie.
- Ktoś bardzo nie chciał by Diana, wciąż przykuwała taką uwagę. Jednak, mimo iż chciałbym wiedzieć prawdę. Sądzę, że będzie trudno mi ją odkryć.- doktor Hasnat pokiwał zrozumiale głową.
-Nienawidzę się za to, że stchórzyłem wtedy wiesz Philip? Nienawidzę się z całego serca. Mogłem ją rozumieć, być przy niej i nie być tak cholernie egoistyczny. Oddała mi swoje serce... a-a ja nie umiałem tego docenić. Nienawidzę się...
- Kochała Cie zawsze, ale to nie jest Twoja wina. Najprawdziwsza miłość, kończy się szybko. Bo to co najpiękniejsze zawsze ma krótki żywot...- mimo iż serce Philipa dudniło szalenie na myśl śmierci Diany, usta ułożyły się w spokojny uśmiech, jakby wiedział o czymś naprawdę istotnym i ważnym dla niego.
- Niby dlaczego?
- Ziemia to zbyt parszywe miejsce na coś tak czystego, tak pięknego jak prawdziwa miłość.
- Diana...
- Też odeszła szybko.- miodowe oczy które błyszczały zawsze tylko wtedy kiedy ten chłopak mówił o Księżnej Dianie przeniosły się na starszego mężczyznę, który pomiędzy kruczo czarnymi włosami miał kilkanaście siwych.- Nawet jeśli ktoś do tego przyłożył dłoń, ziemia nie była dla niej. Spójrz kto na niej pozostał.... My.
- Masz jej spojrzenie...- młody chłopak uśmiechnął się łagodnie przymykając oczy i odwracając głowę przed siebie i zatrzymał wzrok w przestrzeni jakby wpatrywał się w coś istotnego. Starszy mężczyzna zamarł w bezruchu, wargi zadrżały mu niebezpiecznie rozumiejąc nagle w jednej chwili wszystko.
- Nie mogła znaleźć lepszego i piękniejszego miejsca niż Twoje serce Książę...
- Nauczyłem się nią oddychać i żyć. Patrzeć i walczyć jak ona.
- Ona zawsze będzie żyć w Tobie i we wszystkim co zamienisz w pamięć o nią. Nie poddawaj się, ona zawsze z Tobą będzie.
- Obyśmy spotkali się wszyscy w tym lepszym miejscu.

- Gdzieś pomiędzy dobrem, a złem istnieje ogród i tam się spotkamy- obaj mężczyźni jednocześnie wypowiedzieli te słowa po czym zamilkli by wpatrywać się przed siebie.


Witajcie ponownie. Mam dla was bardzo istotną wiadomość. Sprawa, o której pisałam wcześniej mianowicie domniemanego plagiatu, jest pomyłką, nieporozumieniem i moim błędem. Mimo iż uzasadnione były moje obawy i zrozumiałe dla autorki "Williama", nie miała prawa w aż taki sposób osądzać ją o coś takiego. Dlatego przede wszystkim należą się ode mnie przeprosiny za błąd, oraz dla was. Post został usunięty, ponieważ nie jest zgodny z prawdą. Wszystko zostało wyjaśnione z autorką opowiadania i ja oraz ona zapewniamy, że nasze opowiadania, na pewno będą się od siebie różnić i to w dużym stopniu. Jeszcze raz wszystkich serdecznie przepraszam. Mam nadzieję, że to się nigdy nie powtórzy ani  z mojej strony, ani nikogo innego. Nie chcę też by ten temat był więcej podejmowany. 
Co do rozdziału. Mam nadzieję, że wciąż się wam podoba. Spoiler V rozdziału powinien pojawić się już w piątek. Zapraszam wszystkich na wyrażanie opinii względem czwórki. No i odpowiedzi na pytanie jak szybko Hope i Philip ponownie się spotkają?

6 komentarzy: