Odwróciła wzrok swoich niezwykłych
tęczówek, a Philip uczynił dokładnie to samo. Na twarzach obojga
pojawił się łagodny lecz szczery uśmiech, szatyn odważył się
jeszcze zerknąć na dziewczynę i wypowiedzieć do niej pierwsze
słowa.
-Jestem Philip- odparł przedstawiając
się i wyciągając w jej kierunku swoją dłoń. Dziewczyna
spojrzała na nią po czym ponownie w jego oczy i uśmiechnęła się.
- Hope, mam na imię Hope- uścisnęła
jego dłoń a po kręgosłupie szatyna przebiegł dreszcz. Miała
najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widział i niespotykane imię.
Była nadzieją, dla niego jeszcze nie odkryta, ale już prawie.
[...]
Za nimi słońce leniwie wychylało się zza horyzontu, a ulice Nowego Jorku nabierały swojego dziennego tempa. Mijane przez nich budynki oświetlane białym światłem nadawały podróży swoistego klimatu, uspokajające dźwięki muzyki, która wydostawała się z głośników nadawała rytm ich myślom. Miodowe oczy szatyna na chwilę z drogi przeniosły się na dziewczynę siedzącą obok niego. Miała spokojny uśmiech na twarzy i wpatrywała się w krajobraz betonowej dżungli za szybą samochodu. Znała to miejsce od urodzenia, ale tu nie chodziło o widoki, ale efekt. Jazda samochodem uspokajała ją od narodzin, zapach skórzanej tapicerki auta i perfum Philipa tworzyło aurę do ich wspólnej pierwszej przejażdżki, po prostu. Przed siebie. Migające światła neonowych reklam odbijały się na szybie i bezkarnie tańczyły na desce rozdzielczej i ich twarzach, które miały tak złagodzone rysy. Jakby w końcu odszedł od nich każdy problem i zmartwienie. Dziewczyna przymknęła swoje zielone oczy i odwróciła się na drugi bok, jej skroń oparła się o jasną tapicerkę fotela i gdy je ponownie otworzyła patrzyła w ten ogrom spokojnego oceanu oczu Philipa. Uśmiechnęła się do niego ponownie, jej dołeczki powiększyły się widząc jak i od odwzajemnia jej uśmiech. Uniosła wzrok na jego włosy, i miała przez moment chęć wplątania w nie swoich palców, ale za moment znów wróciła wzrokiem, tym razem na jego szyję i kość żuchwy, bo właśnie kierowca przeniósł swój wzrok na drogę. Miał odwieźć ją do domu, jednak Hope zmieniła
zdanie prosząc nowo poznanego chłopaka, by przejechali się po
Nowym Jorku. Nie przeszkadzała im cisza między nimi, po prostu
oboje czerpali z tej chwili tyle ile mogli. Do chwili, kiedy samochód
Philipa nie zatrzymał się pod domem brunetki. Hope wpatrywała się
w niego przez chwilę po czym odwróciła wzrok w stronę swojego
towarzysza, podziękowała i otworzyła drzwi chcąc wysiąść.
-Hope... spotkamy się jeszcze?-
dziewczyna wysiadła z auta pochyliła się zaglądając do środka i
pokiwała jedynie głową, po czym Philip został sam w samochodzie
obserwując jak brunetka znika za drzwiami swojego domu.
[…]
Anglia w pierwszych kilku dniach gdy
Książę Philip opuścił kraj szeptała niewiele po kontach, jednak
kiedy wyjazd okazał się nie weekendowym wypadem, a dłuższa wizytą
za oceanem, niektórzy podnieśli głos. Sprzeciwu i poparcia dla
Williama. Większość osób, które były zdenerwowane
„wydelegowaniem” Philipa oraz jego matki wraz z obecną rodziną,
odbierały bardzo wrogo.
„- To śmieszne, że w tych czasach
taka osoba jak Książę Philip jest w taki sposób traktowana. To
pokazuje jak bardzo monarchia Wielkiej Brytanii jest zacofana. Philip
jest młody i tym, że miał kilka dużych wpadek w życiu i tym, że
się z tego wygrzebał, a więcej, zmienił się i to prawdziwie,
pokazuje, że jest człowiekiem współczesnym. Daje dobry przykład
innym, wysyłanie go do Stanów to był fatalny błąd popełniony
kolejny raz przez Króla. Wiele młodych osób już się buntuje.
- Czy można zaufać komuś, kto
prowadził samochód pod wpływem alkoholu i został oskarżony o
posiadanie narkotyków?
- Przypomnę Ci, wyrok. Philip posiadał
przy sobie, nie swoje narkotyki. Prowadzenie pod wpływem alkoholu
było wykroczeniem za które zapłacił. Nie może całe życie winić
się za to. Ludzie spójrzcie na siebie. Jesteśmy uczonymi, a
wypominamy młodemu mężczyźnie przewinienia jego młodości. Które
same popełnialiśmy, ale my mieliśmy fart i na szczęście nie było
wokół nas tłumów kamer i aparatów. Książę Philip naprawił
swoje błędy, ruszył do przodu. Współpracuje z rządem, a kilka
starych durniów jak my kłócimy się o to co jeszcze ma zrobić? To
nie męczennik by błagać nas na kolanach o wybaczenie. To Książę,
wysoko urodzony, a mimo to nigdy nie chciałbyś tak traktowany.
Zrobił dużo dobrego dla naszego kraju, chociażby „Stypendium
Diany”, gdzie ludzie bez pieniędzy mogą kształcić się na
najlepszych uczelniach w Anglii. Ma jedynie 23 lata, przeżył rozwód
swoich rodziców. Co wy jeszcze chcecie od niego?
- Powinien pójść do wojska nauczyć
się ogłady...
- Ogłady? Był w wojsku. Oczekujecie,
aż da się zabić na jakiejś misji? Proszę was. Jeżeli Philip nie
wróci do Anglii będzie gorzej. Kiedyś go nie rozumiano i
nienawidzono, teraz ma w wielu obywatelach wysp wsparcie. On sam jest
skromny i nie uważa się za nikogo prócz zwykłego człowieka, ale
ludzie którzy go wspierają, na pewno nie dadzą sobie w kaszę
dmuchać. Po prostu, to jest fakt. Philip musi wrócić do Anglii,
tutaj się kształcić i podejmować decyzje. Wieczne obwinianie go
za przewinienia sprzed lat, świadczą o tym, że nie macie już go
za co winić, a wasz zgorzkniały cynizm nie daje wam samym spokoju.”
[…]
Philip odwrócił wzrok w stronę
starszego mężczyzny, po czym oboje usiedli na ławce w milczeniu.
Szatyn obrócił w ręku swoim kubkiem z kawą którą zakupili w
pobliskiej kawiarni. Ciesze przerwał mężczyzna.
- Kiedy się tylko dowiedziałem, że
tu jesteś. Musiałem się z Tobą spotkać Książę.- Philip uniósł
na niego swój wzrok i uśmiechnął się przytakując.
- Cieszę się, że mamy możliwość
porozmawiać...wiesz jako jedyny jaka była.- starszy mężczyzna
chociaż tak sędziwego wieku wciąż mógł szczycić się czarnymi
włosami, mimo iż już wiele z nich posiwiało. Odwrócił wzrok od
Philipa wyraźnie nad czymś rozmyślając, a owe myśli nie należały
do przyjemnych ponieważ na jego ustach pojawił się grymas.
- Wiedziałem...a mimo to mój upór
doprowadził do tej całej tragedii.
- Nic nie mogłeś zrobić.
- Myślisz, że to było zabójstwo?-
to Philip teraz odwrócił wzrok zamyślony spoglądając przed
siebie.
- Ktoś bardzo nie chciał by Diana,
wciąż przykuwała taką uwagę. Jednak, mimo iż chciałbym
wiedzieć prawdę. Sądzę, że będzie trudno mi ją odkryć.-
doktor Hasnat pokiwał zrozumiale głową.
-Nienawidzę się za to, że
stchórzyłem wtedy wiesz Philip? Nienawidzę się z całego serca.
Mogłem ją rozumieć, być przy niej i nie być tak cholernie
egoistyczny. Oddała mi swoje serce... a-a ja nie umiałem tego
docenić. Nienawidzę się...
- Kochała Cie zawsze, ale to nie jest
Twoja wina. Najprawdziwsza miłość, kończy się szybko. Bo to co
najpiękniejsze zawsze ma krótki żywot...- mimo
iż serce Philipa dudniło szalenie na myśl śmierci Diany, usta
ułożyły się w spokojny uśmiech, jakby wiedział o czymś
naprawdę istotnym i ważnym dla niego.
- Niby dlaczego?
- Ziemia to zbyt parszywe miejsce na
coś tak czystego, tak pięknego jak prawdziwa miłość.
- Diana...
- Też odeszła szybko.- miodowe oczy
które błyszczały zawsze tylko wtedy kiedy ten chłopak mówił o
Księżnej Dianie przeniosły się na starszego mężczyznę, który
pomiędzy kruczo czarnymi włosami miał kilkanaście siwych.- Nawet
jeśli ktoś do tego przyłożył dłoń, ziemia nie była dla niej.
Spójrz kto na niej pozostał.... My.
- Masz jej spojrzenie...- młody
chłopak uśmiechnął się łagodnie przymykając oczy i odwracając
głowę przed siebie i zatrzymał wzrok w przestrzeni jakby wpatrywał
się w coś istotnego. Starszy mężczyzna zamarł w bezruchu, wargi
zadrżały mu niebezpiecznie rozumiejąc nagle w jednej chwili
wszystko.
- Nie mogła znaleźć lepszego i
piękniejszego miejsca niż Twoje serce Książę...
- Nauczyłem się nią oddychać i żyć.
Patrzeć i walczyć jak ona.
- Ona zawsze będzie żyć w Tobie i we
wszystkim co zamienisz w pamięć o nią. Nie poddawaj się, ona
zawsze z Tobą będzie.
- Obyśmy spotkali się wszyscy w tym
lepszym miejscu.
- Gdzieś pomiędzy dobrem, a złem
istnieje ogród i tam się spotkamy- obaj mężczyźni jednocześnie
wypowiedzieli te słowa po czym zamilkli by wpatrywać się przed
siebie.
Witajcie ponownie. Mam dla was bardzo istotną wiadomość. Sprawa, o której pisałam wcześniej mianowicie domniemanego plagiatu, jest pomyłką, nieporozumieniem i moim błędem. Mimo iż uzasadnione były moje obawy i zrozumiałe dla autorki "Williama", nie miała prawa w aż taki sposób osądzać ją o coś takiego. Dlatego przede wszystkim należą się ode mnie przeprosiny za błąd, oraz dla was. Post został usunięty, ponieważ nie jest zgodny z prawdą. Wszystko zostało wyjaśnione z autorką opowiadania i ja oraz ona zapewniamy, że nasze opowiadania, na pewno będą się od siebie różnić i to w dużym stopniu. Jeszcze raz wszystkich serdecznie przepraszam. Mam nadzieję, że to się nigdy nie powtórzy ani z mojej strony, ani nikogo innego. Nie chcę też by ten temat był więcej podejmowany.
Co do rozdziału. Mam nadzieję, że wciąż się wam podoba. Spoiler V rozdziału powinien pojawić się już w piątek. Zapraszam wszystkich na wyrażanie opinii względem czwórki. No i odpowiedzi na pytanie jak szybko Hope i Philip ponownie się spotkają?
Świetny! Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudowny. Saro jestem pełna uznania dla twojego talentu i zycze ci abys ciągle się rozwijała w tym co to robisz. Ah cudo, cudo, cudo. Kocham Philipa.
OdpowiedzUsuńwow <3 czekam na next :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńperfekto <3
OdpowiedzUsuń❤
OdpowiedzUsuń